środa, 19 czerwca 2013

Kawiarnia Velaves

Rano gdy się obudziłam poszłam do Prince z Lady. Szczeniak wesoło biegał w około a ja czyściłam ogiera. Po chwili przyszedł Kris...
- Hej, Aisza... Co słychać?
- Odczep się ode mnie.
- Aisza, ja- nie dałam mu dokończyć.
- Nie, nie chcę cię słuchać. Idź sobie.- na szczęście mnie posłuchał... I po chwili przyszedł Matt.
- Hej! Co słychać?
- Nie krzycz... spłoszysz wszystkie konie w stajni...
- Sorry...
- Ok... Pójdę jeszcze na chwilę do pokoju i idziemy. Zgoda?
- Jasne. To za ok. 15 min?
- Dobra.- poszłam z Lady do pokoju zostawiłam ją tam i się przebrałam. I poszłam przed stajnie.
~~~~~Przed stajnią z Matt 'em~~~~~~~~~~~~~~
- Idziemy?
- Ok. - szliśmy i się śmialiśmy. W końcu zobaczyliśmy kawiarnie Velaves.
~~~~~~~W kawiarni~~~~~~~~~
Przyszłą kelnerka
- Co podać?- spytała
- Dwie kawy.- powiedział Matt.- Tak?- spytał nie pewnie po chwili
- Tak.- zaczęłam się śmiać
- Coś jeszcze?- odpowiedziała kelnerka ze śmiechem.
- Nie- odpowiedziałam.
- Mam do ciebie małe pytanie... Jeśli nie chcesz nie odpowiadaj...
- Tak?
- Znasz tą dziewczynę z którą Kris się wtedy całował?
- Tak... Z widzenia... Chodziłyśmy do tej samej szkoły...
- Ahaaa...
- Czemu mnie o to pytasz?
- Nie, nic... tylko była blondynką o jasnych oczach?
-Tak. znasz ją?
- Z opowiadań.
- Opowiadań?
- Taaa... Mat mi kiedyś o niej mówił...
- Co..?
- Aisza, z tego co wiem... oni się poznali w wakacje przed twoim wyjazdem tu... Kiedy się okazało, że ona mieszka w tym samym mieście co Kris zaczeli się spotykać...
- Tylko dlaczego Kris po prostu ze mną nie zerwał? Wolała bym żeby mi o tym sam powiedział niż takie sceny... idiotyzm jak w jakimś filmie...- po chwili przyszła kelnerka z kawą. - Z resztą nie warzne... Mów co u Ciebie słychać.
- Nic... jak już mówiłem przyjechałem tu żeby pomuc Krisowi... Ale chyba już tam nie wrócę... Znalazłem nie daleko ciekawą szkołę jest jeszcze leprza niż tamta.
- Nie wiem czy to dobry pomysł... Masz tam przyjaciół...
- Tu taj też. Poza tym mam tu bliżej do rodziny i starych znajomych. A tam miałem tak na serio.... Trzech może czterech przyjaciół...
- Przykro mi.
- I tak nie miałem czasu. A u ciebie?
- Wszystko wiesz.- Ok 19.00 wróciłam do domu i się położyłam to był światny dzień!!!

//Aisza

niedziela, 9 czerwca 2013

Jedziemy!

-No nie wiem. Sytam się Roberta.-powiedziałam i zadzwoniłam do chłopaka.
~~Przez telefon~~
-Jej Robert
-Cześć skarbie.
-Mam pytanie
-Jakie?
-Vaness pyta się czy pojechalibyśmy z nią do Malborku.
-Masz czas?
-Mam. -powiedziałam
-Zgoda.
~~Po skończonej rozmowie~~
-I co?-spytała Vanessa
-Zgadza się. Pojedziemy!
-To super!!!
-To jak?  Przyjaciółki na zawsze?-spytałam

//Jessica
 Vanessa???

Tak mi przykro!

- Tak mi przykro! -  Powiedziałam
- Spoko, już jest dobrze - pogodziłam się z ich stratą.  - pociągnęła głosem. Dostałam esemesa od Taylora
- Jacob sprawdził, i w Malborku jest tz. 'tunel miłości', i proponuje abyś ty z Robbie'm tam poszli. Phhh... roszę.

Van
<Jess??>

Poród

Dzisiaj miał być dzień porodu. Specjalnie do Calisty przyjechał weterynarz. Poród trwał 3 godziny. Ja czekałam zniecierpliwiona na wynik. Martwiłam się tym czy młoda klaczka będzie zdrowa. Czy przeżyje. W końcu weterynarz poprosił mnie abym weszła do stajni, do kalipso. Wchodząc zobaczyłam łaciatego źrebaka. Była to śliczna klaczka. Postanowiłam nazwać ją Dragona.

//Jessica

sobota, 8 czerwca 2013

Zapraszam !!

Razem z moją znajomą założyłam watahę. Oto ona!!!


http://watahazakletegozrodla.blogspot.com/


Serdecznie zapraszam do dołączania


                                                                                 Maja666666

Rozmówki

-Jeszcze nie wiem. A kiedy?
-Data konkretnie nie ustalona, ale powiem ci wieczorem
-Okey-powiedziałam-Może znajdę czas.
-Gdzieś jedziesz?
-Nie. Przeprowadzam się.
-Co?!?!
-Nie bój się. Zamieszkam u Roberta. Moi przybrani rodzice będą mogli tu wrócić-uśmiechnęłam się.
-Ulga. Co będziesz robić później?
-Pojadę z Calistą do weterynarza na zastrzyki.
-Jest w złym stanie?
-Nie ale lepiej nie ryzykować. To dziki koń
-Złapałaś ją ?
-Nie. To koń legenda.
-??
-Opowiedzieć ci legendę-spytałam
-Opowiadaj.
-To klacz pewnego mężczyzny, który prowadził małą stadninę.Miał klacz o imieniu Calista(Kalista).
Na farmie pojawili się złodzieje. Podpalili stajnię. Wszystko płonęło.Jon(właściciel stadniny) wyciągną z niej wszystkie konie...oprócz...Calisty.Klacz jakoś jednak sie wydostała. Teraz jest wolna. Jeśli ktoś ją będzie chciał złapać, a ona go nie wybierze zostanie przeklęty. Ona sama wybierze właściciela-opowiedziałam legendę.
-Czyli to ona cię wybrała?
-Tak. Nie wiem co, ale coś nas łączy..-powiedziałam-Kiedyś miałam małego kuca. Nazywał się Cytrus. Był maści Siwej Jabłkowitej. Miałam też białą klacz Dianę. Pokazać ci film o nich?
-Jasne

Film

-Ile miałaś lat?
-9. Brakuje mi ich.
-Co się z nimi stało?
-Była zima. Diana złamała nogę. Nie dało się jej uratować.
-A Cytrus?
-Został sprzedany...


//Jessica
Vaness???

Rozmówek w kawiarni ciąg dalszy

- Śliczny... - powiedziałam
- Tak
- A jak to będzie ze źrebakiem?
- No możemy go sprzedać, a pieniędzmi dzielimy się po połowie.
- Tak to brzmi rozsądnie. - łyknęłam kawy - byłaś kiedyś w Malborku? Mamy zamiar tam jechać z Gabrielle i ...
- Z twoim tajemniczym przyjacielem - a tak w ogóle to jak on ma na imię?
- Jacob.
- A dlaczego ciągle nosi kaptur?
- Ponieważ uważa że jest brzydki i nie chce się pokazywać. Ale on jest naprawdę fajny. No to pojedziesz z nami?

Vanessa
<Jess?>

piątek, 7 czerwca 2013

Dalej w kawiarni

-Skąt przyjechał twój znajomy?-spytałam
-Długa historia..
-Jak chcesz.-uśmiechnęłam się.
-Lepiej powiedz jak było na randce z chłopakiem
-Było ekstra. Gdy weszłam na stole świece. Cudowny wieczór. Chcesz zobaczyć zdjęcie jego domu?
-Chętnie jeszcze go nie widziałam-powiedziała Vanessa
-Oto dom:




//Jessica
Vanessa???

W kawiarni

- To chodź - powiedziała i pociągnęła mnie za rękę. Szłyśmy przez miasto, i zastanawiałyśmy się dla imieniem dla córki Nelly
- Co wam podać? - Zapytała nas kelnerka, gdy doszłyśmy do stolika
- Dla mnie kawę - powiedziała Jess
- Dla mnie również
- Oczywiście - kelnerka uśmiechnęła się i podała kawę

Vanessa
Jess??

Krycie

~~Rano~~
Wstałam o 9:00 by wyczyścić konie. Najpierw poszłam do Calisty. Gdy z nią skończyłam poszłam do Cobalta. Była 10:30. W pół godziny się wyrobiłam. Poszłam do kawiarni, a potem znowu do Cobalta. Tam spotkałam Vaness.
-Cześć-powiedziałam
-Hej.
-Gotowa?
-Tak. Widziałam Cobalta.
-Czyli chciałabyś pokryć nim swoją klacz?-spytałam
-Tak. Ile to będzie kosztować?
-Na razie nic. Zapłacisz mi jak klacz bęzie w ciąży.
-Okey
-Chodźmy.-powiedziałam
-O której będzie krycie.
-Może być o 13:00, za pół godziny?
-No jasne-powiedziała Vanessa
~~Gdy już było po wszystkim(nie beę tego opisywać. Jeśli Vaness chce może DX)~~
 -Jak nazwiesz konia?-spytałam
-Nie wiem. Słyszałam że masz klacz w ciąży. Czy to prawda?
-Tak-odpowiedziałam-będę mieć małą klaczkę mustanga. Chyba nazwę ją Dragona
-Fajne imię
-Dzięki. Idziemy do kawiarni???-spytałam
-Dobry pomysł

//Jessica
Vanessa???

Randka

O 20:00 byłam już u Roberta. Gdy zaprowadził mnie do salonu oniemiałam. Po środku stał stolik dla dwóch osób. Na nim świece i talerz spaghetti. Leciała romantyczna muzyka. Zasiedliśmy do stołu. Po romantycznej kolacji. Wręczył mi bukiet róż i czekoladki. O godzinie 21:00 zaczęliśmy oglądać film. Był taki romantyczny.

Zwiastun filmu:

Wybiła godzina 23:00. Film się skończył. Robert odprowadził mnie pod drzwi mojego domu. Zanim weszłam do środka...Pocałował mnie. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Zasnęłam o północy.

//Jessica

Zaspany Raneczek xDD

Obudziłam się. Taylor na łóżku polowym, umorusany kakaem co mu przyniosłam wczoraj wieczorem. Była... 11.40! Zaspałam! Na speeda się ubrałam, Taylora nawet nie budziłam, tak słodko śpi... Poleciałam do stajni, i wyczyściłam Nelly. W innym boksie stał wspaniały ogier fryzyjski - to Cobalt, pomyślałam
- Cześć Vanessa! - przyszła Jess
Van
<dokończy Jess>

Pogadamy jutro?

-To super. Nie wiedziałam że są tu inne Fryzy-powiedziała dziewczyna
-Widziałam cię w stadninie. Jak się nazywasz?
-Vanessa
-Jestem Jessica.
-Miło cie poznać-powiedziała
-Ciebie również-uśmiechnęłam się-Kto to?
-To mój kolega..
-Aha. Ciebie też miło poznać
-Jess. Szukam ogiera dla mojej klaczy.
-Rozumiem o co ci chodzi-powiedziałam. Dzisiaj nie mam czasu. Idę na randkę. Spotkajmy się jutro przy torze do slalomów. Robert będzie tam ćwiczył na Glorious Sunrise-powiedziałam
-Kto to Robert?
-Mój chłopak.
-To jutro?
-Tak. O 12:00-powiedziałam i odeszłam

//Jessica
Vanessa??

Przyjazd Nelly

- No gdzie ten prom? - Denerwowałam się
- Van, wyluzuj - Taylor złapał mnie za ramię - przypłynie.
- Staram się
- Zobacz! To Boatman V, na nim ma jechać Nelly!
~~~~~~~~~~Nelly przyjechała, a my wypełniliśmy papiery~~~~~~~~~~
- Nelly! Moja Kochana - Nelly zaczęła mnie lizać po twarzy
- No to jedziemy - Taylor posadził mnie na Nelly i sam na nie usiadł - jedziemy do domu!
Dojechaliśmy do domu, podeszła do nas jakaś śliczna dziewczyna w sukience wieczorowej
- Piękna klacz fryzyjska! - powiedziała - ja mam ogiera, nazywa się Cobalt!

Vanessa
<do dokończenia zostawiam Jessice>

czwartek, 6 czerwca 2013

Przygotowania

Postanowiłem Odkupić Glorious Sunrise bo zostałby uśpiony. Po jego kupnie chciałem wybrać się na przejażdżkę. Ale tak jak się spodziewałem stawiał opór. Wróciłem. Odstawiłem go do stajni. Był piątek. Poszłem na miasto kupić czekoladki i róże dla Jessi. Miałem nadzieję, że wszystko wypadnie świetnie. Gdy wróciłem z miasta sprzątałem dom. Nikogo w nim nie było. Mieszkałem tam sam. Ojciec jest teraz osiedlony w mieście. Po sprzątaniu szukałem jakiegoś ciekawego filmu. Znalazłem film mojej mamy- "Wciąż ją kocham". Postanowiłem przeczytać opis:

Miłość zmusza nas do podjęcia najtrudniejszych decyzji w życiu... Piękna, porywająca i głęboka miłość, w którą ciężko jest nam uwierzyć oraz rozstanie i poświęcenie w niezwykle wzruszającej historii. John i Savannah pochodzą z dwóch różnych światów, ale kiedy poznają się przypadkiem na plaży, natychmiast budzi się w nich wzajemne uczucie.

Ten film nadawał się idealnie. O 16 było już wszystko gotowe. Poza mną. Zostały mi 3 godziny do przyjścia Jess. Postanowiłem coś ze sobą zrobić aby jakoś wyglądać  na randce...

//Robert

Gypsy

Poszłem do swojego domu. W moje drzu ktoś zapukał.
-Witaj. Postanowiłem wpaść wcześnie
-Pan Robinson???
-Tak. Więc gdzie jest klacz?
-Na łące.
-Chcę ją zobaczyć
-Dobrze. Tędy-wskazałem drogę i poszliśmy do Gypsy.
-To ona?
-Tak.
-Pięknie galopuje.
-Wiem.
-To dlaczego chcesz ją sprzedać?-spytał pan Robinson
-Wystraszyła się węża. Nie chcę żeby to się powtórzyło
-Każdemu koniu trzeba dć szansę
-Wiem. Ale czasem już nic nie można zrobić.
-Wiem. O tym
-Niestety..
-Masz jeszcze innego konia?
-Nie.
-Jeśli ją kupę spraw sobie konia.
-Mam już pewnego na oku. On nie dostał żadnej szansy.
-Czemu?
-Podczas zawodów coś się stało. Koń spadł na zawodniczkę. Maił zostać uśpiony. Poprosiłem aby darowali mu życie.
-Udało się?
-Tak.
-A co do tej klaczy. Dam ci za nią 20.000 $
-Naprawdę?
-Tak. Masz pieniądze. Ja ją wezmę.
-Dziękuję panu.
-Nie ma za co. Jeśli masz kłopot przyjdź-powiedział mężczyzna
-Na pewno przyjdę-powiedziałem na pożegnanie.

//Robert

Dasz się zaprosić?

Pojechaliśmy po Calistę. Wróciliśmy do stadniny. Robert zapytał się mnie:
-Jesteś wolna w piątek?
-Czy ty chcesz mnie zaprosić na randkę?
-Może. To co?
-Dobra
-U mnie o 20:00.
-Zgoda-pocałowałam go na pożegnanie-Poa
-Pa

//Jessica

Nowy dom dla Gypsy

~~ U pana Robinsona ~~
Gady wyszliśmy z auta zobaczyliśmy starszego mężczyznę:
-Dzień dobry panu-powiedziałem
-Dzień dobry dzieciaki. Więc gdzie ta klacz?
-Niestety nie ma jej z nami-powiedziała Jess
-A macie jakieś zdjęcie?
-Tak-pokazałem zdjęcie.
-Piekna klacz. Przyjadę jutro do waszej stadniny i ją zobaczę. Możesz na niej trochę zarobić.-zaśmiał się
-Dziękujemy panu.-pojechaliśmy odebrać Calistę

//Robert
Jessi???

USG

Wstałam o 6:00 i zaraz po śniadaniu poszłam do Calisty.
-Witaj piękna-powiedziałam-Dzisiaj jedziemy do weterynarza na USG. Proszę musisz mu zaufać. Dzięki temu będziemy wiedzieć czy wszystko jest okey. Rozumiesz?-odpowiedziało mi rżenie. Mówiłam dalej:
-Wiem, że się boisz ale musisz dać radę. Ten człowiek nic ci nie zrobi
-Widzę że znowu zaklinasz konia-powiedział Robert
-Przyszłeś wcześniej?
-Tak. Muszę wszystko przygotować.
-Rozumiem
-Pomożesz?
-Z chęcią.
-To ja podjadę autem a ty przyczepisz przyczepe
-Dobra-powiedziałam. Rob wszedł do auta i podjechał do mnie. Łudziłam się żeby podnieść przyczepę. W końcu mi się udało i przymocować ją do auta.
-Dzięki za pomoc-powiedział
-Nie ma za co
-Wyściele i ruszamy za godzinę.
-Zgoda-uśmiechnęłam się.-Ja idę jeszcze do Calisty. Przygotuję ją
~~Przy Caliście~~
-Teraz cię wyczyszczę. Pamiętaj musisz dać radę. Jeśli będziesz się opierać coś może stać się tobie i dziecku. Na pewno mnie rozumiesz. I mówię dasz radę.-powiedziała a po godzinie wstawiłam ją do przyczepy.
~~Po USG~~
-Gratulacje-powiedział weterynarz- Będzie to piękna i silna klaczka.-ucieszyłam się
-Kiedy termin porodu?-spytał robert
-Urodzi nie dłużej niż 2 tygodnie. Lepiej się do tego przygotujcie. Dam jej zastrzyk. Wródźcie po nią za godzinę
-Dobrze-powiedziałam
~~Po wyjściu od weterynarza~~
-Jedziemy do tego hodowcy?-spytał Robert
-Oczywiście. Rano dzwoniłam do pana Robinsona i powiedział że możemy przyjść.
-To świetnie. Jedźmy.
-Spoko
-Dzięki skarbie, że to załatwiłaś
-Nie ma za co lepiej jedźmy-powiedziałam
-Dobra
~~U pana Robinsona ~~

//Jessica
Robert???

Taylor załatwił przyjazd Nelly!!!

- Dziękuję! - przytuliłam Aishę i pobiegłam do Taylora
- No i co? - spytał się mnie poddenerwowany
- Możemy go pożyczyć. Taylor, co jest? - zapytałam się go, widząc jego zdenerwowaną twarz
- Nie żeby coś, ale mam wrażenie że tamten gościu mnie śledzi - chyba paparazzi nie wpadli na mój trop?
- Nie, to tylko mój kolega Chris.
- To dobrze. - odetchnął - mam nadzieję, że nie wyczaił, kim jestem.
- Nie - uspokoiłam go - jest fajny, ale nic mu o tobie nie mówiłam. No to chodźmy nauczyć cię jeździć - złapałam go za rękę i zaprowadziłam do stajni.
- Chciałabym nauczyć cię jeździć na mojej Nelly - westchnęłam
- A właśnie - uśmiechnął się Taylor - załatwiłem przyjazd Nelly z Anglii
- Naprawdę!? Dziękuję! - rzuciłam mu się na szyję - jak udało ci się to zrobić?
- Córka tego gościa co rozdziela pozwolenia na przewóz zwierząt promem marzyła o moim autografie, więc dostała go a Nelly jedzie tutaj.
- Och! A kiedy przyjedzie?
- Jutro o 14.25 w porcie.
- Taylor! Dziekuję!

Vanessa

Poszukiwanie właściciela

Wiesz komu mógłbym sprzedać klacz?-spytałem Jess
-Nie możesz jej znaleść właściciela?
-Niestety..
-Znam pewnego hodowcę koni Arabskich
-Naprawdę?-spytałem
-Tak. Może pojedziemy do niego po USG Calisty?
-Z chęcią.-uśmiechnąłem się
-Muszę już iść-powiedziała Jess
-Pa
-Cześć. To jutro o 12. Okey?
-Okey.

//Robert


Tak!!

-Oczywiście. Kocham cię. Nie mogłabym bez ciebie żyć. Jesteś tym jedynym-powiedziałam
-I ty jesteś jedyną.-pocałowałam go
-Idziemy do stadniny?
-Dobra-powiedziałam
~~W stadninie~~

//Jessica
Robert???

Zostaniesz moją dziewczyną?

-Martwiłem się że mnie odrzucisz-powiedziałem
-Nie mogłabym. Kocham cię
-Ja też cię kocham. Zostaniesz moją dziewczyną?


//Robert
Jess???

Ja też cię kocham

Nic nie powiedziałam. Od razu go pocałowałam. Byłam w nim zakochana od Gimnazjum.
-Ja też cię kocham-szepnęłam mu do ucha

//Jessi

Robert???

Wyznanie Miłości

-Pasuje ci-powiedziałem
-Dzięki.-uśmiechnęła się
-Idziemy do Kawiarni?-spytałem
-Dobra
~~ W kawiarence ~~
-Co chcesz?-spytałem
-Nie wiem. Może cappuccino?
-Świetny pomysł
-Dlaczego pojechałeś do Francji?
-Byłem po prezent.
-Dla kogo?
-Dla pewnej dziewczyny. Jest najpiękniejsza na świecie. Bardzo mi się podoba-gdy to mówiłem mina Jess zesmutniała
-Na pewno będzie zadowolona z tego prezentu-powiedziała smutno
-Mam nadzieję-powiedziałem
-Co to jest?
-Kolczyki. Chcesz wiedzieć kim jest ta dziewczyna?
-Możesz mi powiedzieć.
-To ty-powiedziałem- Jesteś piękna, zawsze uśmiechnięta. Kocham cię. Nad życie.-powiedziałem i wręczyłem kolczyki




//Robert
Jess???

Dziękuję

-Zawsze-powiedziałam i się do niego przytuliłam.
-Więc to ta klacz?
-Tak. To Calista. Masz prawo jazdy?-spytałam
-Tak.
-Mógłbyś zawieść mnie i klacz do weterynarza?
-Przyjeżdza jutro.
-Wiem. Ale chcę z nią pojechać na USG.
-No dobra. Nie wiem jak mógłbym ci odmówić. Daj założę ci naszyjnik
-Dziękuję-powiedziałam a on założył mi naszyjnik

//Jessica

Robert???

Powrót

Wyjechałem. Szkoda że nie powiedziałem o tym  Jessi. Przynajmniej pani Evelina wie o tym i zajęła się moją klaczą. Muszę ją sprzedać. Po długiej jeździe w pociągu w końcu wysiadłem. Byłem w mieście. Wsiadłem do Autobusu i pojechałem do stadniny
~~W stadninie~~
-Evelino?
-Tak?
-Jest Jessica?-spytałem
-Jest przy swojej nowej klaczy
-Klaczy???
-Tak. Kupiła ją.
-Dziękuję pani.
-Nie ma sprawy. Idź już-usmiechnęła się na pożegnanie
~~ Przy Jess~~
 -Cześć-powiedziałem
-Gdzie byłeś?!?!
-Poleciałem do Francji
-Co?!?
-Zgadza się.
-Ale po co?
-Kupiłem ci coś.
-Co?
-Wisiorek:

-Nie trzeba było-powiedziała
- Przestań. Wybaczysz mi?

//Robert

Jess???

Calista

Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam się z Robertem. Pewnie gdzieś wyjechał. Szkoda tylko że nic mi o tym nie powiedział. Przyjaźnimy się od przedszkola. -myślałam-lepiej pójdę do mojej cudnej Calisty. Minęło sporo czasu. Kiedy ją widziałam była zapewne w 3 miesiącu ciąży. Powinna urodzić za nie więcej niż 3 tygodnie. Miałam nadzieję że nic jej nie jest. Poszłam w góry. Słoń ce świeciło. Idealna pogoda. Gdy byłam już przy Caliście ta wstała i do mnie podeszła

-Poznajesz mnie-uśmiechnęłam się. odwzajemniła to rżeniem
-Tęskniłam za tobą. Szkoda że nie mogę cię zatrzymać. Albo?? Mam pewien pomysł. Poproszę mojego brata o pieniądze. Muszę za ciebie zapłacić. Chodź ze mną-powiedziałam i ruszyłyśmy. Szłyśmy pewną ścieżką.
~~Przy stadninie~~
-Dam cię na łąkę. Musisz odpocząć. Ja idę do Chrisa z prośbą. Ty tu zostań-powiedziałam. Poszłam do brata.
-Chris!!-zawołałam
-O co chodzi?
-Mam do ciebie małą proźbę.
-Jaką
-Potrzebuję pieniędzi
-Ile?
-2 tysiące.
-No dobra. Ale po co ci one?-spytał
-Potrebuje ich
-Wyjaśnij po co
-Muszę zapłacić za konia
-Chcesz kolejnego konia?! Nie wystarczy ci jeden?
-Wiem ale coś łączy mnie i tę klacz. To nie j ją wybrałam. To ona wybrała mnie. Proszę
-Masz i idź już ja muszę sięprzygotować.
-Dzieki jesteś kochany!!-przytuliłam brata
-Zmykaj-powiedział a ja z uśmiechem na ustach pobiegłam do pani Eveliny.
~~ U pani Eveliny ~~
-Dzień dobry-powiedziałam
-Witaj skarbie co cię sprowadza?
-Pamięta pani Calistę?
-Tak. Coś się stało?-spytała
-Właściwie to nie. Ale chciałabym żeby była w naszej stadninie. Mam pieniądze.
-Dasz radę zająć się dwoma końmi?
-Dam radę
-No nie wiem..
-Proszę to dla mnie ważne.-popatrzyłam na nią błagalnymi oczami.
-Zgoda. Ale kosztuje 15 tysięcy.
-Dziękuję pani-chciałam ją przytulić ze szczęścia
-Nie ma za co-dałam jej pieniądze-A teraz zmykaj.

Pobiegłam do klaczy. Zajmowałam się nią przez cały dzień. Miałam już plany na następny dzień-pojadę z nią do weterynarza.

//Jessica 

C.D. Vanessy


-Moglibyśmy pożyczyć go na jeden wieczór?-Spytała Vanessa i po chwili za mną wyszedł Matt.
- Jasne. Ja w sumie mam już plany na dziś i Prince nie był ich częścią więc czemu nie... Tylko nie wiem o której wrócę... I czy możesz go później wpuścić do boksu?

Aisza
(Vanessa dokończysz?)

środa, 5 czerwca 2013

Rozmowy z Taylorem cd

- Jaki LOL!!! - pomstowałam - że coś takiego?! Ten to się nieźle upił!
- Ja nawet nie spróbuję tego komentować - stwierdził Taylor
- Tylko nie mów tego mojej siostrze - nie chce żeby miała zrytej bani od przedszkola.
- Będzie jak ty - uśmiechnął się Taylor, a ja dałam mu kuksańca
- To chcesz zjeść obiad czy wybrać się na spacer? - spytałam
- Na spacer - odpowiedział - chcę odpocząć od miasta
- Jesteśmy. Daj to wstawię walizkę do pokoju - wzięłam ją i wstawiłam do korytarza
- No to chodź - ruszył w stronę lasu
- A może pojeździmy?
- Eee... Możemy, ale ja nie umiem jeźdźić.
- Nauczysz się! To łatwe! Pożyczymy Prince'a, podobno jest bardzo łagodny.
- No mam nadzieję, bo nie mam ochoty spaść.
- Nie, na Anaponie może byś spadł, ale na Prince'u nic ci się nie stanie.
- No... Dobra.
- Załóż kaptur i czekaj tu na mnie. Ja idę poprosić Aishę o zgodę na pożyczenie jej konia. - Weszłam do pensjonatu i skierowałam się do pokoju Aishy, lecz Aishy nie było. Wracałam, a ona właśnie wyszła z czyjegoś pokoju z pieskiem na rękach
- Dzień dobry! Jaki śliczny piesek! - przywitałam się
- Dziękuje - uśmiechnęła się
- Kochanie, przyjechał do mnie kolega i chciałby nauczyć się jeździć - ale mój koń przyjedzie dopiero jutro, a on chciałby pojeździć już dziś - uniosłam oczy do góry i westchnęłam - a twój Prince bardzo mu się spodobał. Moglibyśmy pożyczyć go na jeden wieczór?

Vanessa
<Aiszę proszę o dokończenie>

Stara historia

Kris poszedł w stronę ośrodka a ja za nim... tylko, że on poszedł do siebie do pokoju a ja do Aiszy... Siedziała na łóżku bawiąc się z Lady...
- Hej... Co słychać?
- Sam widziałeś... Mam kłopot z twoim bratem...
- Tak właściwie to... Co się stało? Kris powiedział mi tylko to, że się pokłóciliście..
- Nie powiedział ci co zrobił?
- Nie...
- Może opowiem ci całą historie... Tylko... to trochę zajmie...
- Mi się nie śpieszy- zaśmialiśmy się
- Ok... To była sobota poszłam spotkać się z Werą w tej kafejce na rogu... Wiesz o której mówię?
- Jasne tam gdzie jak przyjeżdżałem chodziliśmy?
- Tak. Z Werą zamiast spotkać się na miejscu spotkałam się jakoś po drodze... Kiedy już dochodziłyśmy zobaczyłam Kris 'a z jakąś dziewczyną siedzieli jakby nigdy nic... przytuleni... Po chwili Kris ją pocałował... Stałam jak słup i nie mogłam w to uwierzyć... Wera w końcu mnie chwyciła i zaczęłyśmy odchodzić... Ale w tedy Kris nas zauważył...
- I co?
- Wstał i coś tam do niej powiedział... Później próbował nas dogonić, ale na szczęście światła na pasach zmieniły się... Poszłyśmy do domu i po jakiejś godzinie Wera zrozumiała, że nie uda się jej mnie pocieszyć... I poszła do domu... A ja wzięłam telefon i wysłałam Krisowi SMS 'a.
- Co w nim napisałaś...? Znając ciebie treść musiała być mocna...
- Taa... Napisałam coś w stylu "W sumie cieszę się, że to koniec... Nigdy z nikim się jeszcze tak nie nudziłam i współczuję tej dziewczynie."
- Hahaha. Wiedziałem!
- A po kilku dniach napisałaś do mnie?
- Na następny dzień... Kiedy wysłałam do Kris 'a SMS 'a było ok pierwszej rano... Przeliczyłam czas i u was była jakaś 3 czy 4... nie chciałam cię obudzić...
- Ta...No cóż... Mam pytanie jest tu jakaś ciekawa kawiarenka?
- Nie wiem mało znam to miejsce...
- To to może jutro pójdziemy poszukać czegoś ciekawego?
- Jasne!
- To do jutra!
- Pa!- wyszedłem z pokoju i poszedłem do siebie.


Matt

Wyniki

Konkursy zostały rozstrzygnięte !!!!!!!!!

wtorek, 4 czerwca 2013

Gadanie o 'Lolly'

- a właśnie, jeśli chodzi o Biebera, słyszałaś jego nową piosenkę? - uśmiechnąłem się złośliwie i wyjąłem telefon
- nie a co z nią nie tak?
- teledysku nie widziałem i nie chcę widzieć, ty zapewne też nie...
-co tamten debil zmalował??? - zerknęła na mnie
- Upił się z kolegami, i nagrał zboczony teledysk i piosenkę. puścić ci?
- A co on zrobił w tym teledysku do jasnej cholercii???
- Podobno pokazał się nago, ale tego nie oglądałem i nie mam zamiaru oglądać.
- O Boże! puszczaj!
- Jaki lol!
Taylor
<dokończę Vanessą>
(fanów Justina Biebera przepraszam, że postawiłam ich idola w niefortunnym świetle, ale słowa tej piosenki są tak ZBOCZONE że nie mogłam się powstrzymać. tu linkuje do strony z tłumaczeniem słów: _>>KLIK<<_(tylko dla odważnych!))