Piątek, właśnie wracam ze szkoły. Rzucam plecak na podłogę, mama coś
krzyczy o obiedzie, ale ja zamykam oczy i na oślep biegnę tą wychodzoną
drogą, wiodącą w bliskie mi miejsce. Idę do stajni. Mama coś krzyczy
znów, a później się śmieje. Biegnę do stajni i wchodzę do boksu mojego
ulubieńca, Glorious Sunrise. Przytulam się do jego szyi i klepię:
-Co tam stary? - pytam
Odsuwa się kilka kroków, mój mały sportowiec nie znosi pieszczot. Sięgam do kieszeni po smakołyk. Konisko chętnie je spożywa:
-Dziś już nie zdążę pojeździć - wpadnę jutro!- tłumaczę mu, gdy patrzy
na ogłowie wisząc na boksie- jutro- powtarzam i się uśmiecham.
Wychodzę i idę do domu, jem posiłek i zmęczona padam na łóżko.
// Catnip
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz