środa, 17 kwietnia 2013

Zwykłe prace

Idę do stajni. Jest 6:00 rano. Ziewam i znużona człapię nogami. Córka jeszcze śpi. Nie należy do porannych ptaszków i lubi długo pospać. Ja na to nie mogę sobie pozwolić. Mam dużo koni do oporządzenia. Wchodzę do stajni i się uśmiecham. Wszystkie konie radośnie wystawiają łby z boksów. Podchodzę do mojej ukochanej klaczy, Czarnej Róży. Czarna róża ma niedługo urodzić małego źrebaka. Głaszczę ją i idę po uwiąz i kantar. Zakładam jej ekwipunek i idziemy na podwórze. Otwieram bramę od pastwiska i puszczam ją luzem. Bryka z radości i znika daleko na polu. Pokolei wyprowadzam wszystkie konie z wyjątkiem kuca córki, nie dogaduje się ze stadem i musi zostawać w stajni. Poza tym jeśli go spuścimy, to nigdy nie możemy go złapać. Klepię go na szyi, jest mi smutno, że trzeba będzie go sprzedać. Córka z niego wyrosła. Wzdycham i zabieram się za sprzątanie boksów.

// Evelina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz